Na wczorajszej wycieczce z Klubu Wędrowca podobało mi się jak zbieraliśmy kasztany i agaty -łupaliśmy rożne kamienie, które mogłem wziąć do domu. Podobało mi się budowanie kładki, a najbardziej podobał mi się pies Benka. Zdziwiłem się, gdy przyjechaliśmy, że pies miał trzy łapy, a nie cztery. Tak naprawdę wszystko mi się podobało. Było super.
Alan z I a
W sobotę znów spędziłam wspaniałe chwile na wycieczce z Klubu Wędrowca. Rozpoczęliśmy naszą wyprawę na Górze Zamkowej wznoszącej się nad Wleniem (dokładnie pod ruinami zamku). Tam weszliśmy na wieżę zamkową skąd podziwialiśmy piękne widoki. Na wieży tata Niny (z 3B) stanął na barierce i zrobił nam świetne zdjęcie. Z tamtego miejsca żółtym szlakiem i nieoznakowanymi ścieżkami wyruszyliśmy dalej przez Złoty Potok, Nadbobrzańskie Klondike i dawną kopalnię melafiru na Górze Folwarcznej. Następnie powędrowaliśmy do Marczowa na urodziny Benka. Był tam tort i pyszna sałatka owocowa.
Z całej wyprawy najbardziej mi się podobało jak po drodze był mały strumyczek i żeby przez niego przejść, trzeba było zbudować mostek z gałęzi. Super!!! Wszyscy się świetnie bawiliśmy i nie mogę się już doczekać następnej wycieczki.
Karolina z 3B
Wycieczka bardzo udana. Ciekawa trasa i piękne widoki. Wiele atrakcji, które zapamiętam na długi czas. Wieża we Wleniu, kopalnia melafiru, Marczów to miejsca godne polecenia. Dziękujemy Benowi za zaproszenie na urodziny, raz jeszcze wszystkiego najlepszego…
Iwo i Borys
Druga wycieczka Klubu Wędrowca odbywała się zupełnie inaczej. Wyruszaliśmy spod zamku we Wleniu, aby przez kamieniołom dotrzeć do Marczowa. Zwiedziliśmy wieżę ruin, na którą weszliśmy po kręconych schodach. Tam tata Niny zrobił nam pamiątkowe zdjęcie na tle pięknych jesiennych krajobrazów. Kiedy doszliśmy nad Bóbr zrobiliśmy wyścigi łódek z liści, które wcześniej sam pozbierałem. Moja łódka była czwarta. Potem doszliśmy do kopalni, gdzie po przerwie szukaliśmy agatów. Niestety nikt agatu nie znalazł, ale Iwo znalazł piękną kwarcową skałę. Żeby dojść do Marczowa, zeszliśmy z kamieniołomu po stromych schodach, których było bardzo dużo, a następnie ruszyliśmy drogą do domu Bena, gdzie odbyły się jego urodziny. Była to pierwsza wycieczka, która nie skończyła się zabawą w gąski, a prawdziwym przyjęciem urodzinowym. Było bardzo fajnie.
Pozdrawia Julek